Mamy teraz na tapecie sprawę podróży posłów. Ileż to szydery było i wyliczeń.
Ludzie żartobliwie zwani dziennikarzami bawili się w rachmistrzów i liczyli koszty podróży parlamentarzystów. Jazda była na całego i to z fajerwerkami.
Groźny marszałek Sikorski nawet jakiś audyt był przeprowadził i co?
Sprawa nadmuchana tabloidowymi doniesieniami o pijackich wyczynach żon posłów zaczęła żyć swoim życiem.
Jak widać nikomu się nie chciało sprawdzić przepisów regulujących podróże posłów.
Dzisiaj po wypowiedzi Giżyńskiego i Hoffmana objawiło się w całej krasie, jaka to nędza ci dziennikarze.
Jak ktoś jeszcze pamięta notki Krzysztofa Leskiego zamieszczane w S24, to ten wie, że dla Leskiego sprawdzenie zasad podróżowania posłów byłoby zajęciem na 10 minut. Po 30 minutach byłaby notka z objaśnieniem sprawy i podaniem źródeł.
No, ale Leski to jest dziennikarz, a to, co mamy w Polsce teraz to tzw. felietoniści-gawędziarze. Ci ludzie, niesłusznie nazywani dziennikarzami, piszą sobie, co im tam każą i biorą wierszówkę.
Żaden z nich nawet się kwerendą nie zajmuje i nie szuka źródeł, bo i po co?
Inną sprawą jest, że pewnie by nawet tego nie potrafił zrobić.
Panie Krzysztofie, Panie Leski – wróć Pan na łono S24, bo będzie w tym miejscu, chociaż jeden dziennikarz.
Chociaż jeden …