Kiedyś byłem harcerzem i sprawy orientacji w terenie oraz poradzenia sobie bez zapasów były naszymi zadaniami. W wojsku też miałem z tym coś do rzeczy. Trafiłem w Discovery na coś, co mnie interesowało, i na czym nieco się znałem.
Programy związane z survivalem zacząłem oglądać od serii z Lesem Stroudem. Facet był niesamowity, zostawiany gdzieś na tydzień i musiał przetrwać mając nóż, krzesiwo i niewiele więcej.
Les był zawsze zwolennikiem wolnego i przemyślanego działania, starał się szukać białka i węglowodanów, nigdy nie skakał i bardzo bał się złamania nogi, a i tak pod koniec misji był w kiepskim stanie.
Producenci przemyśleli, a kasę dający stwierdzili, że przetrwanie powinno być fajne i ten Les marudzi, bo się nie chce pocić na mrozie i takie tam odkrycia.
Później oglądałem Beara Gryllsa. Ten kolo już spokojnie sobie biegał po zboczach, skakał z wysokości i takie tam. On się nie bał jak Les. Podziwiam jego kamerzystów, co z nim skakali!
To było mało dla Discovery. Teraz mamy gołą babę i chłopa, co mają dać se radę w dziczy.
Jeden odcinek nawet sobie obejrzałem i oczywiście facet był słabizną, a goła Kobieta super.
Znając zasady poprawności politycznej, za chwilę zobaczymy pary homo i tym parom (nawet na golasa) przetrwać się uda doskonale. Zakład?